środa, 8 października 2014

"Na Opolszczyźnie nie ma chętnych na radnych" - NTO

Nowa Trybuna Opolska napisała:

"Na Opolszczyźnie nie ma chętnych na radnych"

Do wczoraj zarejestrowano 2365 kandydatów do rad gminnych oraz 923 do rad powiatu. Te drugie cieszą się większym powodzeniem.
      Można zostać radnym gminnym, nie podejmując żadnej walki z rywalami, bo tych... po prostu nie ma. To coraz częstsze zjawisko zarówno w skali kraju, jak i regionu.

- W 2002 roku w kraju urząd radnego objęły bez walki z konkurencją 323 osoby. Ale już w ostatnich wyborach, w 2010 roku, aż 1180 osób - informuje Joanna Załuska z Fundacji im. Stefana Batorego.

Dane Państwowej Komisji Wyborczej w Opolu potwierdzają tę tendencję. Do wczoraj (a rejestracja kandydatów na radnych kończy się dziś o północy)
zgłoszono 2365 kandydatów do rad gminnych, co daje średnio 2 osoby na miejsce (1139 mandatów radnych).

- W poprzednich wyborach samorządowych także w województwie opolskim zdarzyły się przypadki, że kandydaci zdobywali mandaty bez walki - mówi ł Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. - Rekordzistą była pod tym względem gmina Izbicko, gdzie na 9 okręgów wyborczych kandydaci z aż 7 wchodzili do rady praktycznie bez walki. Było ich dokładnie tylu, ile mandatów do obsadzenia.
 
Tylko w okręgu wyborczym nr 1 (Grabów, Izbicko, Utrata) o 3 mandaty ubiegało się "aż” 5 kandydatów. W skali gminy o 15 mandatów radnych walczyło 17 kandydatów.

Obecnym umiarkowanym zainteresowaniem walką o rady gmin Rafał Tkacz jest zaskoczony także z innego powodu: - W gminach znikają lokalne społeczne komitety wyborcze.

Tymczasem zmiany w prawie wyborczym oraz wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych miały sprzyjać rozwojowi tzw. społeczeństwa obywatelskiego, którego przedstawiciele mieli wypierać konkurencję z komitetów politycznych.

- Sądziłem, że zarejestrujemy dwa razy więcej lokalnych obywatelskich komitetów niż w 2010 roku - mówi Tkacz. - Na razie jest podobna liczba.

Czemu obywatele coraz mniej garną się do pracy w radach gmin? Odpowiedź może tkwić w wysokości diety radnego. W Izbicku podstawowa dieta wynosi 150 zł.
- No, to już ekstremalny przypadek - komentuje Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego.

Rejestracja kandydatów do rad trwa dziś do północy. Do wczoraj o 219 mandatów w radach powiatowych ubiega się 923 chętnych. Natomiast o 1139 mandatów w gminach - 2365 kandydatów.

- Widzimy, że w gminach spada aktywność lokalnych obywatelskich komitetów wyborczych - mówi Rafał Tkacz. - W poprzednich wyborach partie polityczne sięgały po władzę w sejmikach wojewódzkich oraz w radach powiatowych. Teraz zeszły do gmin, nawet tych małych.

Wiadomo: partie to profesjonalne przedsiębiorstwa wyspecjalizowane w prowadzeniu kampanii wyborczej. - Lokalne komitety mają przy nich słabe szanse w rywalizacji - przyznaje dyrektor Tkacz.

Mimo wprowadzenia ułatwień dla małych komitetów wyborczych (np. rezygnacja z obowiązku posiadania pełnomocników), biurokracja wciąż zniechęca lokalnych społeczników do walki o mandat: - Nawet mały wiejski komitet wyborczy musi mieć własne konto bankowe i najlepiej kogoś biegłego w księgowości - wyjaśnia Joanna Załuska z Fundacji im. S. Batorego.

Fundacja od lat obserwuje spadek zainteresowania obywateli startem w wyborach do rad gminnych. - To źle, bo gmina decyduje o zasadniczych kwestiach życia, o oświacie, pomocy społecznej, ochronie środowiska... Jednak z naszych badań wynika, że ponad 30% społeczników nie chce startować w wyborach do gmin z obawy, że nie jest wystarczająco konkurencyjna pod względem wykształcenia i kompetencji. Boją się konkurencji.

Nie bez znaczenia są też zarobki. Ustawa o samorządzie gminnym zakłada maksymalne granice diet radnych, ale każda rada uchwala własne zasady obliczania tychże diet (zwykle patrzy na zasobność budżetu). I tak w Izbicku przyjęto, że dieta radnego to 9% min. wynagrodzenia w kraju.

- To 150 zł. Można mieć dodatki za posiedzenia w komisjach, ale najbardziej pracowity radny zarabia ok. 600 zł i to nie w każdym miesiącu - mówi Alicja Nowak z biura Rady Gminy w Izbicku. W Leśnicy zaś podstawowa dieta radnego to 397,45 zł. Tu walka o mandaty była bardziej zdecydowana, bo o 15 miejsc w
radzie walczyło 29 osób. Natomiast w Brzegu podstawowa dieta radnego to już... 993,63 zł (podobnie w radzie powiatu opolskiego). Od razu widać, że przekłada się to na liczbę chętnych. Cztery lata temu o 21 mandatów walczyło 253 osób.

Jerzy Czupryński, radny Izbicka przez trzy kadencje, w tym roku już nie startuje: - To praca dla społecznika, o satysfakcji finansowej nie ma mowy. Daję szansę młodym - tłumaczy.
- Na radnego winni faktycznie startować społecznicy, a nie osoby liczące na wysokie diety - uważa Grzegorz Makowski z Fundacji Batorego. - Jednocześnie zapłata za ten urząd nie powinna uwłaczać pracy radnego.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.